Dokonałam słusznych wyborów. Mimo chwil zwątpienia czy załamania, stoję teraz u progu rzeczywistości, którą będę musiała sobie tak naprawdę sama urządzić od początku o końca. Na razie nie wiem, jak się moje najbliższe losy potoczą, ale nabieram głęboko powietrza i, ufając sobie, robię jeszcze jeden krok do przodu - w zupełnie inną konsystencję świata. A może wielkich zmian wcale nie będzie?... Będą. Będę czuła się dobrze i postaram się inaczej patrzeć na te same barwy, te same dźwięki, te same przeżycia. Tymczasem ów krok w przepaść - czy przejdę swobodnie most, który na razie przysłania mi mgła?
Koniec edukacji... Heh, dopiero teraz się zacznie nauka :) Kierunkowa, na życzenie i odpowiedzialność własną. Po egzaminach czeka mnie chwilowy okres zawieszenia, spowodowany koniecznością czekania miesiąc na wyniki. W tym czasie nie zrobię nic w kierunku zawodowym. Będzie to więc doskonały moment na zagłębienie się w zagadnienia administracyjne, w których się orientować chcę i muszę. Tomiszcze z zarządzania nieruchomościami pod szpitalną poduszkę? Ciekawa perspektywa ;] Wcześniej jednak, gdzieś pomiędzy szpitalem a egzaminami (kwestia kilku dni), muszę jeszcze domnkąć jedną ważną sprawę, ruszyć inną, po drodze zahaczając jeszcze o jednego lekarza i jedno badanie. Przynajmniej nie dopadnie mnie depresja zimowa z nadmiaru wolnego czasu.
***
Przepowiadacze pogody twierdzą, że w dzień egzaminu ma się zacząć atmosferyczna zima, która przez kolejne dni będzie tylko bardziej odczuwalna. Jeżeli to się faktycznie sprawdzi, to prawdopodobieństwo wybrania się w las na kilka dni spada. W Warszawie raczej na pewno się nigdzie nie poszwendam. Nie jestem w stanie wziąć prócz normalnych rzeczy "doszpitalnych" pełnego kompletu leśnego ekwipunku, tym bardziej, że jadę sama sama nocą i wolałabym nie zostać okradziona ze wszystkiego, co dla mnie cenne. Ale już z rana będę miała ze 2 nadprogramowe godzinki. Jeśli owa zima zdąży za ten czas ładnie przyozdobić świat, to wybiorę się chociaż do parku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz