Jednak złamałam się, i wbrew wcześniejszemu postanowieniu, zdecydowałam się przeznaczyć zbierane na prawo jazdy pieniądze na nowe buty. Jadąc do sklepu nie byłam jeszcze przekonana co do nabycia nowego obuwia do śmigania po lesie. Chciałam się jedynie zorientować, jakie będą możliwie niskie koszta imprezy. Gdy już jednak ubrałam ten konkretny model, poczułam, że to te buty chcę mieć. Żeby nie popełnić jakiegoś błędu w obłędzie spontanicznych zakupów, zwiedziłam jeszcze parę sklepów sportowo - turystycznych, w których jednak ceny zdecydowanie mi się nie podobały. W Decathlonie natomiast obczaiłam damską wersję obuwia, na którego recenzję natrafiłam na którymś blogu, za 150zł. I nieco droższe, za 200zł, różniące się dosłownie niuansami od poprzednich. Żadne z nich nie były tak wygodne, jak te, które sobie upatrzyłam w Intersporcie (to wcale nie reklama, sklepu nie lubię, bo paragony blakną i z reklamacji dupa). I tak oto, targana sprzecznymi emocjami, podjęłam decyzję o wykluczeniu butów najtańszych, bo stopa czuła się w nich najmniej komfortowo. A potem, z żalem musiałam przyznać, że również te nieco droższe mnie nie satysfakcjonują. Wróciłam po moje Adidaski.
Póki nie przetestuję ich w warunkach, w jakich zamierzam ich używać, póty podaruję sobie zachwyty, jakie są rewelacyjne. Mają jednak parę elementów, na których mi zależało, o czym poniżej.
-podeszwa podzielona na strefy o zróżnicowanym nacięciu, dość twarda ale umożliwiająca w jakimś zakresie zgięcia stopy (moje ultragiętkie Reebooki mnie rozpuściły, mam świadomość, że żadne inne buty tak mięciutkie nie będą - a ta giętkość podeszwy na trudnym terenie mocno wadziła),
-wzmocniony czubek buta,
-odpowiednio wyprofilowane podbicie stopy,
-tkanina goretex i materiały syntetyczne mające zapewnić obuwiu wodoodporność,
-buty nie sięgające za kostkę; miałam sporo wątpliwości, jakiego obuwia potrzebuję - usztywnienie stawu skokowego w paru momentach mojej ostatniej wędrówki nie przeszkadzałoby, z drugiej strony buty użytkować będę nie tylko w "górzystym" terenie, a buty za kostkę ograniczają ruchy stopy, przeszkadzając jeszcze w paru innych rzeczach z tych obecnie wymienianych,
-język przyszyty bokami ma uniemożliwić wpadanie kamyczków i gałązek, teoretycznie też zwiększy wodoszczelność,
-zamiast tradycyjnych sznurówek zaciągany sznureczek - wydaje mi się to szalenie praktyczne rozwiązanie, na szlaku rozwiązujące się sznurówki w momencie ubabrane były błotem i przesiąknięte wodą,
-przyjemne, dość neutralne kolory prócz kilku żółtych wstawek, ale one mi nie przeszkadzają,
-mała waga butów (przy rozm. 38 ok 600g, moje mają rozmiar 38 i 2/3).
Teraz pozostaje mi skonfrontować ich cechy z moimi oczekiwaniami. Mają być wygodne, niemęczące, wodoodporne, nieśmierdzące. Ponieważ najbliższe wyjście w teren czeka mnie najprędzej za tydzień (a może nie wypalić), wczoraj testowałam je trzy godziny w mieście (było mi w nich gorąco, ale stopa była sucha; Reeboki rozpieściły mnie również swoją przewiewnością i lekkością, ciężko będzie im dorównać), później w zachaszczonym i podmokłym lasku nieopodal domu chłopaka, gdzie pośród pokrzyw, malin i wysokiej trawy szukaliśmy grzybów. Butów w sączących się przez teren, brązowych strużkach i bajorkach postanowiłam w całości nie moczyć, poczekam na czystsze strumyki ;) Natomiast wysoka podeszwa i syntetyczne wykończenia tuż przy niej dzielnie zniosły błotnistą maź.
Recenzja pojawi się, kiedy buty przejdą testy w warunkach z dala od domu, na jakiejś dwudniowej wyprawie. A czekam na takową z utęsknieniem... :)
Butki fajne. rada na przyszłość: kseruj sobie paragony bleknące:-)
OdpowiedzUsuńNie wyczaisz, który blaknie, dopóki się to nie stanie;) Zawsze sobie obiecuję, że ten następny skseruję. A potem zapominam... O tym nie zapomnę, za dużo kalkulowałam i się finansowo gimnastykowałam, żeby kupić te buty ;)
Usuń