wtorek, 30 lipca 2013

Nowa perspektywa

...Brodziłam jeszcze niedawno w gęstej brei haseł, stron i zagadnień, szukając jakiegokolwiek punktu zaczepienia dla mojego nieciekawego życia. Rozpaczliwie pragnęłam znaleźć coś, co nadałoby sens mojej codzienności, stałoby się zarówno drogą, jak i celem samym w sobie. Chciałam wrócić do źródeł, osiągnąć równowagę ducha i harmonię ze światem. Natura mojego świata polega jednak właśnie na chaosie i dysproporcji, przez co szamocząc się pomiędzy swoimi potrzebami wewnętrznymi a doczesnymi, straciłam zupełnie chęć do działania, a nawet wolę biernego czekania na lepsze.

Wciąż jednak jakiś pierwiastek mnie pozostawał zbuntowany, gdzieś głęboko czułam, że nie można tak po prostu trwać; trzeba żyć. Nie mając siły na nic więcej, jak tylko rozwalenie się przed komputerem, odnajdywałam wywołane konkretnymi hasłami pojedyncze blogi, strony, posty na forach, których właścicielom i twórcom zazdrościłam i równocześnie ich podziwiałam. Powolutku moja nieokreślona wewnętrzna potrzeba zaczęła się klarować, przybrała postać pragnienia życia w zgodzie z naturą, na własnym, malutkim kawałeczku świata. Zaczęłam marzyć o egzystencji opartej na prostych zasadach wynikających wprost z natury świata; nieskomplikowanych zależnościach międzyludzkich, jeszcze prostszych i bardziej pierwotnych relacjach człowiek-zwierzę, rytmie życia wyznaczanym przez cykl dobowy i pór roku. Dziś wiem, że kiedyś osiągnę ten stan, ale mam jeszcze wcześniej coś do zrobienia.

Dalej czytam kilka blogów "wieśniaków" z wyboru; wciąż marzy mi się własne gospodarstwo z uprawami i niewielkimi hodowlami. Nabrałam spokoju wewnętrznego wynikającego z przekonania, że jestem w stanie to wszystko osiągnąć. Wiem, "czym to się je" i wcale mnie to nie przeraża. Łatwo nie będzie, ale ja kawał życia przeszłam na łatwiznę. Mając więc pewność, czego chcę, odłożyłam te marzenia na przyszłość. Teraz i tak nie są do zrealizowania. A żyć przecież trzeba.

Trafiłam przy okazji tych moich poszukiwań nieokreślonego na nieco inną ścieżkę. Początkowo słabo zaznaczona i mocno zarośnięta, z czasem okazała się doskonale oznakowana i naznaczona setkami niewidocznych kroków poczynionych przez rozważnie i świadomie stawiane stopy. Mimo tego ścieżka była moja i tylko moja; jej bieg był mniej więcej zarysowany, ale to ja przekraczałam naustawiane przez siebie samą ograniczenia, pokonywałam własne przeszkody i mi tylko pisane trudności. To w znalezionej ścieżce okazało się najpiękniejsze: kierunek jest ten sam, ale każdy ową ścieżkę wyznacza na nowo...

Tak naprawdę jestem zaledwie na jej początku, nie wiem przy tym, jaka jest długa i jak w miarę upływu czasu będę ją kształtowała. Na razie zarastające ją chaszcze zwalczam powolutku - stopniowo zdobywaną wiedzą i profilaktycznie zakupionym nożem. Powoli odnajduję tysiące odnóg rozchodzących się na boki - ku strzelistym górom, ku wspólnym wyprawom, ku dzikiej kuchni. W każdą teoretycznie mogę zboczyć, ale czuję, że moja droga na razie wiedzie dalej, na przód. Minę jeszcze wiele drogowskazów i podpowiedzi, przejdę jeszcze przez wiele intrygujących rozwidleń, ale na końcu i tak czeka mnie mój własny cel. I znajdę na jego realizację własny sposób.

Ślady zostawiane przeze mnie póki co są wyraźne i niesubtelne. Gdybym nagle postanowiła zawrócić, bez problemu znajdę drogę powrotną wiodącą przez nieudolnie utorowaną i nieostrożnie przedeptaną puszczę. Nie chcę jednak zawracać. Chcę nauczyć stawiać się stopy delikatnie, zostawiając niewidoczne tropy, nie naruszając ściółki i otaczającej mnie ciszy. Chcę mieć za plecami jeszcze większy gąszcz jak przed sobą. Widzieć, zanim zostanę dostrzeżona, słyszeć, zanim zostanę usłyszana. Chcę wtopić się w tło tak, by zwierzęta bez trwogi przemykały obok mnie, bym ja bez trwogi mogła im patrzeć w oczy. Chcę sama z czasem zacząć zostawiać swoiste subtelne wskazówki dla innych, którzy przypadkiem zabłąkają się na mojej ścieżce. I ze spokojnym, lekkim uśmiechem wspominać pierwszy nocleg w lesie, bez cienia niepewności myśląc o kolejnym.

...A kiedyś, daleko w przyszłości, chcę mieć prawdziwy dylemat, stając przed możliwością zostawienia takiego życia. Na rzecz marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz