niedziela, 31 sierpnia 2014

Łazęgi drugiej strefy

Można powiedzieć, że drogą przypadku trafiłam na informację o wyprawach miejskich pewnego niezwykłego Krakusa, Kuby Terakowskiego. Do tej pory wydawało mi się, że wydostanie się z miasta na tereny zielone i odludne jest w przypadku Krakowa rzeczą szalenie trudną, jeśli nie ma się samochodu i nadmiaru pieniędzy na busy. Zawstydziłam się, że narzekam, nie nie próbując nawet podjąć wyzwania, po tym, jak przeczytałam relację Kuby z jego 24-godzinnej wyprawy wzdłuż granic administracyjnych miasta, podczas której pokonał 102km pieszo... Ejże, skoro tak można, to dlaczego mnie wciąż blokuje fakt, że "do najbliższego lasu mam godzinę drogi autobusem"? I co z tego?? To, że niektórzy mają do lasu piętnaście minut piechotą, nie może stanowić dla mnie wymówki od ruszania się w ogóle poza dom.

Zainspirowana, odnalazłam w sieci mapkę komunikacji miejskiej i ze zdumieniem odkryłam, że niektóre autobusy dojeżdżają w naprawdę odległe miejsca. W głowie zaraz zalęgła się myśl: a gdyby tak, za cenę godzinnego, strefowego biletu ulgowego (2,50zł) i odrobiny samozaparcia, móc poznać najbliższe okolice mojego miasta? Zobaczyć obszar, w którego mocno zindustrializowanym centrum żyję, który mnie otacza? Szybko przerzuciłam się na mapy google i "satelitarnie" obejrzałam sobie okolice, do których docierają te "drugostrefowe" autobusy. Chwilę później wytyczyłam dwie pierwsze potencjalne trasy do przejścia, zapętlenia, mające swój początek i koniec w danej miejscowości. Trasy wiodące tak, bym zdołała zobaczyć w całej gamie różnorodność - a zarazem spójność danego obszaru, charakterystyczne miejsca, lub też zwyczajnie te, które mogą być przyjemne pod względem widokowym. Ale nie byłam wybredna. Nie szukałam tych "naj", bo i moim celem nie jest poznanie tego, co powszechnie znane i doceniane, ale właśnie zobaczenie na własne oczy wszystkiego "po kolei" i uzupełnienie w głowie "krajobrazu regionu".

Rozpoczynam więc łażenie po okolicach Krakowa, za punkt startowy i końcowy obierając pętle autobusów miejskich. Po to, by wiedzieć, gdzie żyję, po to, by odetchnąć od miasta, po to, by nieco poprawić kondycję i zdrowie. Mam w tym wszystkim jeszcze jeden cel: skoro już zostałam na popularnym portalu społecznościowym dodana do grupy "Pies w terenie", nastał ten moment, gdy zdecydowanie trzeba mojego psa zacząć przyzwyczajać do terenowych wypadów, z którymi nieuchronnie wiążą się podróże publicznymi środkami transportu - a z tym mamy problem. Ale, tak jak kończę ze zrzędzeniem, że mam wszędzie daleko, tak i kończę smęcenie, że mój pies byłby stworzony do wypadów terenowych, ale nienawidzi kagańca i podróże z nim autobusem to mordęga. Czas najwyższy po prostu nauczyć go tego i owego, jak i siebie, by móc w pełni korzystać z życia i robić to, co się robić lubi :)

2 komentarze:

  1. Niszka, w Krakowie jest forum,http://www.weekendy.eu/forum/ które prawie co tydzień organizuje jakiś wypad, albo jakieś spotkania. Poznałam ich i wyjeżdżałam kilka razy, gdy studiowałam w Krakowie :) Są to ludzie zwykle związani z górami, ale przede wszystkim tacy co mają pasję, czasem na prawdę przedziwną :) Wiem, ze lubisz chodzić sama, ale warto zobaczyć czym się oni zajmują, co organizują - być może akurat coś znajdziesz dla siebie :)
    ...tak mi się przypomniało, gdy pisałaś o Kubie Terakowskim. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Takie forum tuż pod nosem? No ładnie. Dziękuję więc za informację, na pewno na niego wdepnę i się rozejrzę :)

      Usuń