(...)
Wracając do wątku zmian - ja żywo zainteresowałam się survivalem,
na razie czysto teoretycznie. Choć już w najbliższej przyszłości
zamierzam poczynić pewne kroki, by móc zacząć się sztuki przetrwania
uczyć :) Ot, dziś krok pierwszy. Kupiłam kurtkę na allegro ;) Jeszcze
tylko muszę za nią zapłacić, ale przed tym potrzebuję wpłacić sobie
pieniądze na konto, żeby wykonać od razu przelew i mniej za przesyłkę
płacić. Generalnie zakup jak na mnie szalony :) Kurtka niemieckiej
armii, stan pomagazynowy. Czyli jakość i wytrzymałość, jak na wojsko
przystało, powinny być satysfakcjonujące... Kupiłam najmniejszy dostępny
rozmiar, i tak będzie sporawa :) A kosztować mnie będzie z przesyłką
ok.42zł... Ma neutralne kolory (moro) i praktyczny krój. A spożytkować
ją zamierzam podczas planowanych już niedługo moich pierwszych dzikich
wypraw leśnych :)
Na początek zamierzam po prostu w weekendy wcześnie wstać, wziąć co
najpotrzebniejsze, wyjść z domu i wrócić późnym wieczorem. I cały, cały
dzień spędzać w lesie. Na chodzeniu, obserwacji, słuchaniu... Czuję
ogromną potrzebę wchłonięcia przez naturę :) Ale też nauki nowych,
pierwotnych umiejętności - ot, co to za drzewo, czy tą roślinę mogę
zjeść, na późniejszym etapie może jak rozpalić ogień i wreszcie jak
sobie zrobić nocne obozowisko z karimaty i kawałka folii - to taki mój
szczyt marzeń chyba na chwilę obecną :)
Takie wyprawy w las to świetne oderwanie się od tego całego zgiełku i narzekania. Pamiętam jak byłam konno w lesie, byłyśmy około 10 metrów od sporej grupy żurawi. Często też napotykaliśmy się na sarny. Pomyśleć, że jest to widok tak często spotykany w książkach, a gdy zobaczy się na żywo dopiero wtedy dostrzega się piękno które jest tak naprawdę całkiem niedaleko. A cały dzień w lesie? To dopiero dla pilnego obserwatora musi być radość :)! Chociaż podziwiam odwagi, taki poważny survival na pewno nie jest łatwy.
OdpowiedzUsuńCały dzień to zapewne nic w porównaniu z tym, co można przeżyć nocą, albo spędzając na odludziu dni kilka... To dopiero poważny survival :) I taki też mi się marzy docelowo, choć szczerze mówiąc nie wiem, jak jest widziana w takim "męskim" wydaniu przez panów płeć odmienna. A nie chciałabym się napatoczyć pod nogi jakiemuś samcowi, który akurat uzna, że to nie sport dla kobiet i mi to w mało wyrafinowany sposób udowodnić.
UsuńAle na to są (chyba) sposoby - w najbliższym czasie wybieram się na zakupy po gaz pieprzowy;)
Miło mi, że zajrzałaś :)